Duszpasterstwo Trzeźwości Diecezji Kieleckiej
Duszpasterstwo Trzeźwości Diecezji Kieleckiej

Bliższy był dla mnie świat wirtualny niż rzeczywisty

Bardziej ufałem tym‚ którzy kryją się za postacią w grze niż tym‚ których raz po raz widuję w realnym świecie… Nawiązywałem znajomości z ludźmi‚ których nigdy nie spotkałem‚ lecz czułem‚ że mógłbym skoczyć za nimi w ogień!

Mam na imię Tomek i mam 30 lat. Jestem żonaty i oboje z żoną jesteśmy rodzicami dwójki dzieci. Od najmłodszych lat byłem zapatrzony we wszelkie kolorowe obrazy wyświetlane w telewizorze‚ „pochłaniałem” zwłaszcza „kreskówki” emitowane na angielskojęzycznym kanale „Cartoon Network”. Z biegiem czasu wchłaniałem coraz więcej treści przekazywanych przez obraz. Mój kontakt z grami zaczął się od wspólnego przesiadywania ze znajomymi przed konsolą podłączoną do telewizora‚ na której można było uruchomić różnego rodzaju gry platformowe‚ bijatyki‚ tzw. strzelanki. W czasach szkoły podstawowej‚ kiedy komputery i konsole były już dość popularne‚ rozpoczęła się rywalizacja między moimi rówieśnikami z klasy i kolegami z osiedla. Wymienialiśmy się doświadczeniem‚ grami‚ chwaliliśmy się‚ kto jest najlepszy w danej grze. Granie pochłonęło mnie na tyle‚ że coraz rzadziej starałem się o inne formy spędzania czasu‚ a podczas spotkań ze znajomymi ważniejsza była gra niż oni. Z czasem bardzo popularne stały się gry FPP/FPS (First-Person Perspective/First-Person Shooter)‚ w których „patrzymy” oczami głównego bohatera‚ a w obu rękach trzymamy najczęściej jakąś broń. Do moich ulubionych gier należały wówczas: „Wolfenstein”‚ „Hexen”‚ „Heretic”‚ „DOOM”‚ „Duke Nukem 3D” i „Quake”. Dziś uznaję te gry za totalne marnotrawstwo czasu. Jedyne‚ czego mnie one uczyły‚ to to‚ w jaki sposób grać‚ by więcej zabić i zdobyć.

Pamiętaj‚ masz zakaz grania!

Tata pracował i często późno wracał do domu. Mamę pochłaniały obowiązki domowe‚ więc częściowo było jej nawet na rękę to‚ że siedzę w miejscu i nie musi się przejmować tym‚ co robię. Z czasem rodziców zaniepokoił fakt‚ iż zbyt dużo czasu poświęcam na oglądanie telewizji lub granie w gry. Bardzo często dostawałem szlaban na tego typu rozrywki. Zdarzało się też‚ że idąc do sąsiada słyszałem upomnienie mamy: Pamiętaj‚ masz zakaz grania! Pozostawało mi jedynie patrzeć‚ jak mój znajomy gra w naszą ulubioną grę. Szybko zacząłem kombinować i wymyślać różne sposoby‚ którymi mógłbym złagodzić karę lub „uzbierać” zapas zaufania. Dzisiaj wiem‚ że była to forma manipulacji rodzicami dokonywana przeze mnie w tym celu‚ by tylko usiąść przed komputerem. Nie pamiętam‚ abym musiał przekonywać rodziców do jakiegoś rodzaju gry. Tematyka moich gier była im zupełnie obca i w ogóle jej nie kontrolowali. Teraz mogę powiedzieć‚ że ja również jej nie kontrolowałem. Grywałem w to‚ w co grali moi rówieśnicy. Doszło nawet do tego‚ że gdy znajomy przyniósł grę erotyczno-pornograficzną‚ również nią się zafascynowałem.

Tryskająca krew i znaki okultystyczne


Dziś wydaje mi się szokujące to‚ z jakimi grami miałem styczność. Zaczynałem od niewinnych gier platformowych‚ w których chodzi się po planszy i zbiera np. pieniążki‚ a skończyłem na grach‚ które dokonywały we mnie ogromnego spustoszenia. Grywałem też we wszelkiego rodzaju tzw. strzelanki‚ w których wygrywa się wtedy‚ gdy pierwszy pociągniesz za spust. Nie miało dla mnie znaczenia to‚ czy trzymam w ręku piłę‚ gwoździarkę czy też karabin plazmowy. Nie zdawałem sobie też sprawy z tego‚ że obrazy tryskającej na wszystkie strony krwi stawały się dla mnie zupełnie normalne. Podświadomie oswajałem się również ze znakami okultystycznymi‚ które pojawiały się w większości moich gier. W jednej z gier strategicznych kierowałem siłami zła‚ by zniszczyć królestwo dobra. Nie było w tym dla mnie nic nadzwyczajnego… Z kolei w innej grze pełniłem rolę boga‚ opiekującego się swoim ludem‚ który go czci. Dodam‚ iż użytkowałem gry z list „top 10” gier na świecie.

Gra ważniejsza niż dziewczyna

Z biegiem lat stawałem się coraz bardziej zamknięty na rzeczywistość. Oczywiście funkcjonowałem w realnym świecie‚ miałem znajomych‚ wyjeżdżałem na wakacje‚ ale nic nie dawało mi takiej przyjemności jak granie. Nie zdawałem sobie sprawy z tego‚ że coraz bardziej uzależniałem się od wirtualnej rzeczywistości. Z czasem nie umiałem przebywać z bliskimi Do tego stopnia zależało mi na grach‚ że potrafiłem wyzwać siostrę od najgorszych‚ kiedy nie chciała odejść od wspólnego komputera. Przestaliśmy się kłócić wówczas‚ gdy każde z nas miało własny sprzęt. Dawniej‚ aby pograć ze znajomymi w tę samą grę‚ trzeba było spotkać się w jednym miejscu‚ a każdy musiał wziąć ze sobą własny komputer. Alternatywą była kafejka internetowa przystosowana do gier sieciowych. W tamtym czasie notorycznie grałem ze znajomymi w grę „Counter-Strike”. Uciekałem nawet z lekcji‚ by znaleźć się w kafejce internetowej‚ gdzie razem z kolegami rozgrywałem starcia terroryści kontra antyterroryści. Ta gra pochłonęła mnie na tyle‚ że zerwałem ze swoją dziewczyną. O wiele prościej było „strzelać się” ze znajomymi‚ niż budować relacje z bliską mi osobą.

W wirtualnym świecie

Kiedy Internet stał się powszechnie dostępny‚ dosłownie otworzyły się przede mną drzwi do wirtualnego świata. Nie musiałem wychodzić z domu‚ by pograć w ulubione gry. Co więcej‚ nie musiałem za nie płacić‚ gdyż większość nowoczesnych gier „online” jest za darmo. Tego typu gry praktycznie się nie kończą‚ bowiem postacie‚ którymi się gra‚ rzadko osiągają maksymalny poziom. Ponadto taka gra wymaga większego zaangażowania‚ niż typowe gry „single player”. Zacząłem grać
w tzw. MMO‚ czyli Massive Multiplayer Online Game – gry‚ w których wielu graczy z każdego miejsca na ziemi może dołączyć się do tej samej planszy‚ co moja. Grywałem w „Diablo II”‚ potem w „Knight Online”‚ „MU Online”‚ „Lineage II” oraz „Cabal Online”. Ten właśnie rodzaj gier uważam za najbardziej niebezpieczny. Grając w sieci‚ schowany w swoim pokoju za ekranem monitora‚ czułem się jeszcze bardziej bezkarny. Używałem słów‚ których nie użyłbym w towarzystwie. Mściłem się na graczach‚ którzy mnie denerwowali. Stałem się bardzo pamiętliwy i po upływie nawet kilku miesięcy potrafiłem odegrać się na innych „zawodnikach”! Bliższy stawał się dla mnie świat wirtualny niż rzeczywisty‚ w którym byłem nielubiany i wyśmiewany. Świat gier był światem magii‚ pięknych krain‚ mocnych i wytrenowanych postaci‚ którymi mogłem kierować‚ a także klanów‚ z którymi mogłem się trzymać.

Nieprzygotowany do życia


W 2009 roku ożeniłem się ze wspaniałą dziewczyną. Kiedy jeszcze studiowałem i miałem dużo wolnego czasu‚ w ogóle nie czułem presji związanej z utrzymaniem rodziny. Bardzo często po wieczornej modlitwie mówiłem żonie: Kochanie‚ położę się później spać‚ bo idziemy z klanem na wojnę. Zdarzało się nawet‚ że znajomi dzwonili w nocy‚ by powiadomić mnie‚ że moja postać została przez kogoś zabita. Czasami grałem z nimi tzw. nocki (od wieczora do rana non stop). Może to dziwnie zabrzmi‚ ale powiem‚ że byłem zupełnie nieprzygotowany do życia. Zmarnowałem wiele godzin‚ by zdobyć jakieś poziomy w grach. Zamiast tego powinienem uczyć się o tym‚ co daje prawdziwe szczęście‚ jak rezygnować z siebie dla drugiej osoby‚ jak walczyć o więź‚ jak szanować drugiego człowieka bez względu na to‚ kim jest W dodatku moje myśli cały czas krążyły wokół gier – nawet wtedy‚ gdy byłem z daleka od komputera.Zamiast relaksu i odpoczynku absorbowały one moją uwagę. Zastanawiałem się‚ co się stanie‚ jeżeli wkrótce nie wrócę do gry...

Bóg jest większy niż gry

Pewnego dnia pojechałem z żoną na rekolekcje prowadzone przez Ruch Czystych Serc. Tam Bóg dokonał wielu cudów w moim życiu! Dwa są wyjątkowe! Uwolnił mnie od uzależnienia od pornografii i samogwałtu oraz zasiał w moim sercu pragnienie oddania gier komputerowych jako ofiary za nawrócenie mojego taty i mojej siostry! Z dnia na dzień rzuciłem gry! Postanowiłem‚ że do końca życia nie zagram ani na komputerze‚ ani na konsoli. Gdy wróciliśmy z rekolekcji do domu żona‚ widząc mnie przed komputerem‚ powiedziała: Ledwie przyjechaliśmy‚ a ty znów siadasz do gier! Odpowiedziałem‚ że kasuję wszystkie gry i że nie będę w nie grał do końca życia! Nie spodziewałem się‚ że ta decyzja tak mocno wpłynie na moje życie! Pomogła mi ona odbudować to‚ co zaniedbałem w relacjach z innymi‚ a w szczególności z moją żoną.
Bóg pomógł mi uwolnić się od uzależnienia od gier komputerowych! Stało się to z dnia na dzień!

Tomek

Tekst: "Miesięcznik Egzorcysta" Pismo ludzi wolnych.
Serdecznie dziękujemy Redakcji za udostępnienie materiału.
Zachęcamy do odwiedzenia strony internetowej
http://www.miesiecznikegzorcysta.pl/